Zakaz Huawei na Androida może naprawdę zaszkodzić Google – oto jak
Niektórzy z kluczowych i coraz bardziej wpływowych chińskich producentów smartfonów zgodzili się współpracować nad sklepem z aplikacjami, który mógłby konkurować ze sklepem Google Play.
Według Reuters raport Huawei, któremu obecnie zabroniono umieszczania Sklepu Play na swoich najnowszych telefonach z Androidem, połączył siły z Xiaomi, Oppo i Vivo na nowej platformie. Co istotne, OnePlus nie jest wymieniany wśród producentów zawierających umowę, ale nie może to dziwić, biorąc pod uwagę jego popularność na ziemiach zachodnich.
Logika tego ruchu jest prosta: gdyby programiści mogli przesłać wszystkie swoje aplikacje na wspólną platformę, mogłoby to: zażegnać zagrożenie dla chińskich producentów telefonów z Androidem, jakie stwarzają potencjalne embarga handlowe na kontakty z USA firmy.
Związane z: Ban Huawei na Androida – co musisz wiedzieć
Te cztery firmy składają się na cztery na dziesięć smartfonów dostarczanych na całym świecie, więc wypierając Sklep Google Play na rzecz rodzimej alternatywy – który oferowałby programistom dostęp do wielu telefonów różnych producentów – mógłby stanowić zagrożenie dla dominacji Google nad własnym Androidem Platforma. Z pewnością wpłynęłoby to na 30% cięcia Google od programistów sprzedających treści za pośrednictwem Sklepu Play.
Huawei już buduje własny system HarmonyOS i powiedział, że jest zrobione z w pełni płaską wersją Androida usług mobilnych Google jest obecnie zabroniony dostępu, nawet jeśli USA zniosą sankcje. Wygląda więc na to, że chińscy producenci aktywnie poszukują sposobów, aby zakończyć swoją zależność od Google i być może wyjdą na tym lepiej.
Firmy obecnie „rozwiązują problemy” nowego Global Developer Service Alliance (GDSA), który planuje wprowadzić w dziewięciu regionach. Nie jest jasne, czy Wielka Brytania będzie jednym z nich, a raport wspomina tylko o Indiach, Indonezji i Rosji.
Według raportu początkowo oczekiwano, że GDSA zostanie uruchomiona w marcu, ale teraz może zostać opóźniona z powodu zakłóceń spowodowanych – zgadliście – koronawirusem. Zdecydowanie należy mieć na to oko, nawet jeśli nie ma to bezpośredniego wpływu na konsumentów w Wielkiej Brytanii.